Kazania

Śmierć nie musi straszyć

Ewangelia Św. Jana 14,1-7

Moi Drodzy, żyjemy w kulturze, w której ceni się młodość, dobry wygląd (a może nawet bardziej wizerunek?), siłę i to najlepiej tą siłę przebicia… Uciekamy więc przed wszystkim, co wiąże się z tematem słabości i starości, nie doceniamy zmarszczek i siwych włosów, uciekamy przed tematem choroby i śmierci. Może to takie po prostu ludzkie, kiedy uciekamy przed cierpieniem, niewygodą, bólem i smutkiem? A przecież, jak to lubią mówić niektórzy: śmierć jest jedynym stałym pewnikiem naszej przyszłości…

Moi drodzy, dlaczego więc w dzisiejszym czytaniu Starego Testamentu Kohelet uczy nas inaczej? Starożytny mędrzec twierdzi, że to w „domu żałoby” nasze serce staje się lepsze: od smutku. To tam widzimy kres naszych ziemskich zmagań i dążeń, tam dostrzegamy kruchość naszego życia oraz naturę przemijania. Słabość, choroba, śmierć jest częścią naszej natury, przynależy do nas, tak samo jak życie, siła i młodość. Tak odmienne stany, a jednak łączy je ta sama natura. Smutek przemijania skłania nas do refleksji, do spojrzenia na codzienność z szerszej perspektywy niż tylko nasze „tu i teraz”. Przemijanie porządkuje nasze wartości i nasze dążenia. Inaczej też patrzymy na tych, których spotykamy na ścieżkach naszego życia, jak pisał ks. Twardowski:

śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

I ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą

I nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości

Czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą…  (Annie Kamieńskiej)

Wiara chrześcijańska opiera się na przesłaniu Pisma Świętego, które naucza nas, że śmierć jest jedynie przejściem do życia wiecznego. Apostoł Paweł naucza nas w swoich listach o zmartwychwstaniu, które czeka na nas. I chociaż tak niewiele wiemy o tej rzeczywistości, to jednak wiemy wystarczająco dużo, by zamiast lęku przed śmiercią poczuć też czasem ciekawość, by czasem snuć plany na wieczność, by mówić swoim umierającym przyjaciołom: do zobaczenia, czekajcie tam na mnie!

Lęk przed śmiercią jest naturalny i czasami nie wiemy, co z nim zrobić. Jedni uciekają od tego uczucia, inni myślą o śmierci codziennie. Jednak ani ucieczka ani ciągłe myślenie o śmierci nie przygotuje nas na ten moment, ani nie odsunie tego momentu od nas.

Moi Drodzy, Jezus w czytanej dzisiaj Ewangelii przed swoją śmiercią pociesza swoich uczniów i nas dzisiaj, zapewniając, że tam dokąd odchodzi jest wiele mieszkań i że „przygotuje im/nam miejsce”. Zawierzenie Bogu jest pewnym antidotum na lęk i niepewność życia, jest również po prostu dostateczną dawką nadziei, dzięki której nasz kres okazuje się nie tyle końcem wszystkiego, co pewnym etapem do pokonania.

Wiara, jakiej naucza nas Chrystus nie jest jakimś tylko zbiorem przekonań. Wiara, jest zaproszeniem do nawiązania z Bogiem więzi, dzięki której nasza egzystencja nabiera zupełnie innego wymiaru. Co ciekawe, wcale nie wymiaru odrealnienia, czy ucieczki przed wszystkim, co w życiu czy naturze trudne i bolesne. Ta relacja między człowiekiem a Bogiem pozwala zmierzyć się z tematem naszego lęku, z wyzwaniami naszego bólu egzystencjalnego i niepewnością przyszłości. Wiara jako więź z Bogiem jest bowiem relacją opartą na wzajemnym zawierzeniu i miłości, a w miłości nie ma lęku, jak naucza nas I List Jana 4.

Wiara nie jest tanią przepustką do nieba, co raczej postawą życia, wyborem i moją odpowiedzią na pytania o przyczynę, sens i przyszłość.

Moi Drodzy, Niedziela Wieczności, jaką obchodzimy co roku jest wspominaniem tych, którzy odeszli. Co ważne: nie jest modlitwą za ich dusze, ponieważ jako ewangelicy wierzymy, że zbawienie jest darem Boga, a nie wynikiem naszych modlitw, czy innych praktyk, a nie daj Boże, czyiś pieniędzy. Pismo Św. nic nie mówi na temat czyśćca, za to wiele mówi na temat zbawienia i daru łaski, jaki mamy w Chrystusie Jezusie. To Bóg ofiarowuje nam zbawienie i jest ono przejawem Jego miłości wobec własnego stworzenia, jakim jesteśmy. Dzięki nauczaniu Chrystusa mamy nie tylko nadzieję, co pewność zbawienia i spotkania z Bogiem po śmierci w niebie.

Drodzy! Niedziela wieczności jest też dobrym zwyczajem dziękowania za dar  życia innych, to w jaki sposób byli dla nas darem, dobrem, wsparciem.  Tak więc skupiamy się nie tyle na stracie, co na dostrzeżeniu dobra, jakie otrzymaliśmy poprzez czyjeś istnienie. Jest to część naszego godzenia się z czyimś odejściem z naszego życia, częścią żałoby i zgodą na czyjeś odejście, ofiarowanie komuś i sobie wolności.

Wiem, jak trudno jest puścić dłoń ukochanej osoby, kiedy odchodzi, ale ona nie należy tylko do nas, należy do innego świata i powinniśmy dać jej wolność i jednocześnie uwolnić siebie od żalu.

Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli. Jn 14,1-2

Niech te słowa Jezusa przynoszą nam nadzieję na niebo i życie wieczne, niech zbudzą też naszą ciekawość i zaufanie do Boga, który chce, aby każdy człowiek doświadczył zbawienia.

Dzięki chrześcijańskiej wierze, śmierć nie musi już straszyć, a może nas uczyć, może dawać nadzieję, na lepszą rzeczywistość, na coś nowego i pięknego.

Amen.