Artykuły, notatki i blog

Zamiast karpia…

Rozpoczynamy Adwent, czyli czas oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa. Jest to również dla nas czas oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia. Czas, który oprócz chłodu, śniegu i krótkiego dnia, kojarzy się nam przeważnie z kontrastującym przytulnym domem, gorącą korzenną herbatą i ciepłym myśleniem o najbliższych.

Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia kosztują wiele czasu. Myślimy o prezentach i planujemy jak spędzimy czas z rodziną. Zastanawiamy się nad karpiem – pieczony, czy w galarecie? Jakie w tym roku upiec ciasto, kiedy znaleźć czas na posprzątanie domu… Wybranie odpowiednich kartek świątecznych spędza nam sen z powiek, kosztuje kilka długich i mozolnych wypraw do sklepów. Nie wspomnę zaś o horrorze kupowania prezentów. Czy się dany prezent spodoba, czy będzie odpowiedni, czy się nie powtórzy, czy starczy mi wypłaty na wszystkie prezenty, jakie chciałabym kupić? Kolejny rok z rzędu przypominam sobie właśnie na początku grudnia, że miałam zacząć kupować prezenty świąteczne około sierpnia, tak by zdążyć wszystkie kupić z namysłem i by nie nadwyrężyć budżetu grudniowego. Czas się kurczy i lista spraw ważnych, pilnych i na wczoraj zamiast pomniejszać się, rośnie z dnia na dzień… Gonimy coraz szybciej i nie unikamy frustracji. Jeszcze przed samą Wigilią grozi nam „przemęczenie świąteczne” i marzymy już tylko o tym, by te Święta w końcu się skończyły. Potrzebujemy urlopu wypoczynkowego z powodu Świąt. Cóż za paradoks!

Adwent jako czas przypominania i przygotowania na przyjście Chrystusa ma natomiast odwrotny zamysł. Zamiast nas pośpieszać, Adwent ma nas zatrzymać na chwilę. Dlaczego akurat zatrzymać, dlaczego nieco spowolnić nasz bieg? Ponieważ do refleksji, modlitwy, zamysłu i kontemplacji potrzebne jest serce gotowe usłyszeć głos Boga.

Adwent nie jest czasem biernego czekania na to, co ma się zdarzyć, ale czasem przemiany naszych serc i naszego życia. Chrystus chce, byśmy byli gotowymi na współpracę z Bogiem, byśmy prowadzili życie mądre, wrażliwe i uważne. Pragnie przemiany naszych serc, czyli i naszego umysłu, naszej woli i charakteru. Wysyła nas w pielgrzymkę życia, która będzie nie tylko niezwykłą przygodą ale i piękną przemianą nas – przemianą, która zbliży nas do Boga, która upodobni nas do Chrystusa i która przygotuje nas na spotkanie z Najwyższym.

Dlatego pomyśl o swoim życiu i spytaj w modlitwie Boga:  co chcesz we mnie przemienić, co chcesz we mnie zmienić, gdzie mnie posyłasz? Gdzie wiodą Twoje ślady, po których mam iść? Pomyśl o czasie tegorocznego Adwentu, o czasie zbliżających się świat: jakie zmiany w Tobie chce dokonać Chrystus w tym szczególnym czasie?

Może te zmiany sprawią, że zamiast kupować prezenty w tym roku pieniądze przeznaczysz dla kogoś naprawdę potrzebującego? Może zamiast spędzać godziny na gruntowym sprzątaniu domu, spędzisz czas z kimś samotnym? Może zamiast gotować trzynastą potrawę na wigilijny stół, pójdziesz się pojednać z kimś zwaśnionym? Może zamiast martwić się o świąteczne kartki, usiądziesz i napiszesz kilka prawdziwych zdań na zwykłej kartce do kogoś ważnego, kto jeszcze nie usłyszał, jak wiele znaczy w Twoim życiu?…

Tą listę można mnożyć w nieskończoność. Ale najważniejszym jest to, co usłyszysz w swoim własnym sercu, kiedy sam/-a spytasz Boga: Co chcesz Panie zmienić we mnie lub w moim życiu w ten czas Adwentu?

Możliwość komentowania Zamiast karpia… została wyłączona