Kazania

Weź swój krzyż

Ewangelia Św. Marka 8,31-38

Moi drodzy, nieżyjący już Nelson Mandela kiedyś powiedział, aby nasze wybory były kierowane przez nasze nadzieje a nie nasze lęki.

Czy potrafimy zrozumieć głęboki sens tych słów? Lęk jest najbardziej powszechną reakcją ludzkiego organizmu. Warunkuje nasze funkcjonowanie na wielu płaszczyznach, tych indywidualnych i społecznych. I choć ma swoje zalety może całkowicie obezwładnić człowieka a nawet całe społeczeństwa. Lęk jest jak bóg tego świata, niewielu ma odwagę z nim walczyć. A właśnie człowiek poprzez miłość, ciekawość, nadzieję i wiarę może nie tylko walczyć z lękiem, ale oswoić go i nad nim panować.

W czytanej dzisiaj ewangelii Jezus zapowiada swoje odrzucenie przez wszystkie najważniejsze autorytety religijno-intelektualne swoich czasów. Jak sam zapowiada zostanie odrzucony przez starszych(czyli liderów, przywódców, wpływowych ludzi), arcykapłanów (Ananiasz i Kajfasz, może też i inni wysocy hierarchią kapłani) i uczonych w Piśmie (wykształconych, intelektualistów).

Musi być zabity i po trzech dniach zmartwychwstanie. Te słowa padają niedługo po entuzjastycznym wyznaniu Piotra, że uczniowie rozpoznają w nim obiecanego przez proroków Mesjasza.

Piotr najwyraźniej nie potrafi obrazu Mesjasza połączyć z cierpieniem i śmiercią. Nie mieści się mu to w głowie.

Ostra odpowiedź Jezusa Idź precz ode mnie szatanie, (satan z hebr. kusiciel) nie powinna być o tyle łączona z osobą apostoła, co raczej przywodzi na myśl kuszenie Jezusa tuż przed rozpoczęciem jego misji, kiedy 40 dni spędził na pustyni na poście, po którym szatan kusi Jezusa możliwością posiadania władzy zamiast podążania drogą, jaką wyznaczył mu Bóg i jaką sam chce kroczyć.

Apostoł Piotr patrzy na Jezusa oczami ówczesnego Żyda. Kiedy Jezus uzdrawia chorych, kiedy wypędza demony, kiedy rozmnaża żywność, sprawia cuda, uczniom wydaje się, że wszystko jest możliwe i oto teraz nadchodzą złote czasy, czasy łatwego, miłego i bezproblemowego życia.

Przyjście Mesjasza na ziemię było dla wielu Żydów rozczarowujące. Marzyli o militarnym przywódcy, dzięki któremu staną się potęgą na Bliskim Wschodzie, zamiast cierpieć w nieustających wojnach i konfliktach interesów Egiptu, Cesarstwa Rzymskiego i państw ościennych Bliskiego Wschodu. Mesjasz miał być przywódcą, który przyniesie złote czasy Izraela.

Chrystus przyszedł i był od początku do końca kontrowersyjny:

  • zamiast miecza przyniósł przykazanie miłości
  • zamiast potęgi przyniósł lekcję pokory
  • zamiast materialnego dobrobytu przyniósł Królestwo Niebieskie

Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie. Bo kto by chciał duszę swoją zachować, utraci ją, a kto by utracił duszę swoją dla mnie i dla ewangelii, zachowa ją.

Cóż znaczy „zaprzeć się siebie”? Co oznacza „branie krzyża”?

Zaprzeć się siebie, to – moim zdaniem – pokonać własny lęk.

W centrum chrześcijaństwa jest krzyż, zobaczymy go w każdym chrześcijańskim kościele. Wiele teologicznych książek poświęcono teologii krzyża, roli odkupieńczej Jezusa.

Mało jednak się mówi, że krzyż, jaki spotkał Jezusa to konsekwencja jego nauki, postawy i wyborów życiowych. Zobaczcie, że Jezus pochodzi z ubogiej warstwy społecznej, jest rzemieślnikiem, przebywa głównie z prostymi ludźmi. Zdobywa jednak wielką popularność i podziw dzięki niezwykłej mądrości, cudom oraz uzdrowieniom, jakich dokonuje. Podziwiają już go nie tylko zwyczajni ludzie, ale coraz częściej słuchają go bardziej zamożni, coraz więcej wykształceni, pochodzący z wpływowych warstw społeczeństwa. Jezus jednak nie brata się z fanatykami religijnymi, wytyka obłudę uczonych, ostre słowa kieruje do rządzących, zamożnych i mających wpływy. Nie zostawia zaś suchej nitki na przywódcach religijnych. Bierze w obronę wszystkich pogardzanych, wyrzutków społeczeństwa, wychwala wiarę tych, przed którymi odwracano wzrok.

Jezus jest rewolucjonistą, jest antysystemowcem i jest niebezpieczny bo swoją nauką porywa tłumy. Jest niewygodny dla władzy, bo nie da się go kupić, „nie ma na niego haka”, nie można Go skompromitować ani wkupić w środowisko władzy. Zostaje Go jedynie zabić.

To cena prawdy, która jest większa niż same słowa – obejmuje bowiem całe życie. Krzyż to cena za wierność wartościom i zasadom, które biorą w obronę słabszych i kpią z możnych. Krzyż to konsekwencja głoszenia słów, które są przeciwne konwenansom, przyzwyczajeniom, stereotypom, utartym schematom oraz interesom zamożnych. Krzyż to cena za odwagę i miłość, której nie potrafimy wciąż zrozumieć.

Jeżeli każdy z nas ma nieść swój krzyż to znaczy, że mamy ponieść konsekwencję brania w obronę tych, którzy są w społeczeństwie dyskryminowani, słabsi i sami nie mogą walczyć o siebie. To stanie po stronie tych, którym próbuje się odebrać człowieczeństwo, których się próbuje wykorzystać, zniszczyć, ośmieszyć, znieważyć. Krzyż chrześcijański to rezygnacja z siebie dla dobra innych, to rezygnacja z wpływów, zaszczytów, popularności i blasku ponieważ nie boimy się mówić prawdy tym, którzy mają wpływy, pieniądze i władzę. Krzyż to cena odwagi bo zamiast innych, to my dostaniemy w twarz. Mamy przeciwstawić się przemocy, dążyć do pokoju i nowych relacji społecznych, nieopartych o wyzysk i przemoc.

Kolejne słowa Jezusa, jakie czytamy w ewangelii są jakby drugą strona tego samego medalu.

Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi.

Wstydzi się Chrystusa ten, kto Mu nie wierzy. Kto ulega iluzji i chce zyskać cały ten świat.

Łatwiej czasami ludziom uwierzyć władzy, siłowym autorytetom, nawet tym, którzy ich wyzyskują i poniżają niż Chrystusowi. To nasz ludzki system władzy i wartości. Ten, kto uderzy mocniej – jest godny uwagi. Z argumentem siłowym się nie dyskutuje. Przemoc rządzi światem. A przemoc nie lubi słabych, nie lubi też tych, co się odróżniają, tych co mają własne zdanie i zadają trudne pytania. Ulegamy iluzji, że przy silniejszym nic nam nie grozi. Tracimy jednak wolność i swoją duszę za cenę prowizorycznego spokoju.

Bogu wierzy się trudno. Bo Go nie widać.

Moi drodzy, łatwiej ludziom uwierzyć tym pięknym i błyszczącym celebrytom, poświęcić pół życia na wymianie informacji, co gwiazda jadła na obiad i jakiej firmy używa szczoteczki do zębów. Łatwo uciec od problemów w świat iluzji, błysku i infantylnych tematów. Brokatem i zakupami jednak nie da się uleczyć ludzkich problemów.

Chrystus przyniósł trudną naukę. Któż będzie odważny by tak żyć? Kto nie będzie się bał żyć tak, jakby wszyscy ludzie byli braćmi i siostrami? Kto zrezygnuje z wyścigu szczurów? Kto nie będzie poniżał innych by samemu zabłysnąć? Kto zrezygnuje z pieniędzy by nie wyzyskać słabszego? Kto powie, co myśli kosztem swojej pozycji? Kto przeciwstawi się przemocy? Kto się odważy wyróżnić się, bronić swojej odmienności? Narazić się na obelgi, niezadowolenie i wytykanie palcami?

Ten kto uwierzył Bogu.

A brokat, przywileje i przemoc ma za śmieci.

Ten ma odwagę, kto kocha, kto wierzy, ten, kto ma nadzieję.

Jesteśmy tutaj by tą odwagę mnożyć, wspierać się i dodawać sobie otuchy. Po to jest kościół.

Amen.

Możliwość komentowania Weź swój krzyż została wyłączona