Kazania

Zagubieni i odnalezieni

Ewangelia Św. Łukasza 15,1-32

Moi drodzy,
Jak czytamy w dzisiejszej Ewangelii: przychodzą słuchać Jezusa grzesznicy i celnicy. {Celnicy to poborcy podatków rzymskich, których powszechnie uważano za oszustów i zdrajców}.
Przychodzą więc do wielkiego religijnego nauczyciela, Jezusa, ci, którzy byli uważani za gorszych, ze złą reputacją, może złą przeszłością, po przejściach, bez autorytetu, za to z balastem wstydu i hańby. Przychodzą słuchać nauczania Jezusa ci, których wytyka się palcami, ci, których się unika, lub którymi się gardzi.
Oburzeni są faryzeusze i uczeni w Piśmie, czyli ówcześnie religijni ludzie, którzy dumni byli ze swojej religijności, poprawności, świętości. Zgorszeni są ci, którzy uważali się za „lepszych”, za przykład dla innych. Swoje oburzenie kierują do Jezusa, kolokwialnie mówiąc, że brata się z tzw. elementem społecznym. {szemrali i mówili: Ten grzeszników przyjmuje i jada z nimi}
Jedzenie z kimś posiłków w kulturze żydowskiej oznaczało zacieśnienie więzów, bratanie się, przyjaźnienie, wzajemne uznanie i utożsamianie.
„Święte oburzenie” , miało podważyć autorytet Jezusa, jako religijnego nauczyciela, miało świadczyć o jego nieobyciu społecznym, może nawet poddawać w wątpliwość jego nauczanie, wiarygodność proroka i Mesjasza.
Jezus w odpowiedzi na szemranie i zgorszenie religijnych autorytetów, opowiada trzy przypowieści. Pierwsza z nich jest o pasterzu, który szuka jednej zagubionej owcy, pozostawiając pozostałe 99. Druga jest o kobiecie, która przeszukuje cały dom by znaleźć monetę. Trzecia, najbardziej rozbudowana przypowieść opowiada o ojcu i dwóch synach, z których jeden porzuca rodzinny dom, by wyzbywszy się majątku, powrócić. Drugi zaś gniewa się na ojca za jego zbytnią łaskawość wobec młodszego, marnotrawnego syna.
Wszystkie trzy przypowieści mówią o zagubieniu i odnalezieniu oraz o radości z odnalezienia zguby. Ale dzisiaj, moi drodzy, spytamy, czy aby nie kryje się w nich jeszcze jedna nie tak całkiem oczywista zguba? Może dzisiaj odleziemy jeszcze kogoś, kto jest zagubiony, chociaż się pozornie nie zagubił?


Przyjrzyjmy się Jezusowym przypowieściom jakby z lotu ptaka. Oto widzimy w nich wspomnianą już radość z odnalezienia. Razem z pasterzem, który odlazł zagubioną owcę cieszą się jego sąsiedzi i przyjaciele. Razem z kobietą, która odnalazła zagubioną monetę, cieszą się sąsiadki i przyjaciółki. Razem z ojcem, który odzyskał syna, cieszą się słudzy i domownicy, a może i cała miejscowość.
Po pierwszych dwóch przypowieściach Jezus podsumowuje: Taka, mówię wam, jest radość wśród aniołów Bożych nad jednym grzesznikiem, który się upamięta.
Pasterz, kobieta i ojciec w przypowieściach symbolizują Boga, a wszyscy, którzy mienią się przyjaciółmi Boga, cieszą się każdym nawróconym grzesznikiem, każdym, który się nawraca i zmienia swoje życie. Jeżeli więc oburzasz się, kiedy grzesznik szuka Boga, to czy naprawdę jesteś „przyjacielem Boga”? Przypowieści stawiają te pytanie i Tobie i ówczesnym faryzeuszom.
Moi drodzy, wszystkie te historie mówią wielką i niepodważalną prawdę, że Bóg szuka każdego człowieka, nawet tego, który sam sobie wydaje się niegodny i potępiony, który sam w siebie już nie wierzy i sobie nie daje nadziei. To jest właśnie owa dobra nowina, ewangelia, że Bóg okazuje miłość i łaskę nawet tym najbardziej zagubionym i tym, którym nikt więcej nie daje nadziei. Co więcej ów zagubiony i owa zagubiona są równie cenni w oczach Boga, że szuka ich, że zostawia pozostałe „owce”, by odnaleźć tą jedną, brakującą, gdzieś utraconą.
Każda i każdy z nas kiedyś mógł dotknąć dna i każdy w chwili zagubienia wołał do Boga, bo ratunku nie było gdzie indziej. Nasze nawrócenie to dowód na miłość i łaskę naszego Stwórcy, który przychodzi do nas, kiedy całkiem nie zasługujemy na to. Przychodzi by przynieść przebaczenie, przemianę, nowe życie, nadzieję, wiarę… tak, jak w czytanym dzisiaj wyznaniu autora Listu do Tymoteusza.
W Jezusowych przypowieściach możemy zauważyć dwie perspektywy: bliską i daleką. Oto, zauważcie, owca gubi się gdzieś daleko, należy jej poszukiwać. Moneta zaś gubi się w domu, należy przeszukać dom, by ją odnaleźć. A syn ojca? Młodszy syn „gubi się” gdzieś na obczyźnie, z dala od rodziny i znajomych. Ktoś jednak w ostatniej przypowieści gubi się całkiem blisko, a jest to syn starszy. Tak, jak ta moneta, starszy syn zagubił się w swoim domu. Jego bunt przeciwko ojcu jest inny, jakby innego rodzaju niż młodszego brata, jednak ewidentny.
Moi drodzy, nawrócenia potrzebują więc nie tylko grzesznicy, który przychodzą słuchać Jezusa. Takie samego nawrócenia potrzebują faryzeusze i religijni nauczyciele, którzy nie mieli nic do zarzucenia sobie. Jezus jednak wytyka im brak miłości, który jest dowodem, że są równie daleko od Boga, jak i ci jawnogrzesznicy. Nie ma „lepszych” i „gorszych”. Oto perspektywa Jezusa, która dekonstruuje naszą ludzką logikę i powierzchowną moralność, naszą prowizorkę religijności, nasze ludzkie zakłamanie, chęć władzy i upokarzania innych.
Co nam dzisiaj mogą mówić Jezusowe przypowieści? Może to, że jeżeli jest ktoś, kto nie pasuje do naszego Kościoła, to właśnie ten Kościół przestaje być już Kościołem Jezusa Chrystusa? Może też, że nie ma w oczach Boga lepszych i gorszych? Ponieważ perspektywa świętości mówi, że każdy z nas jest grzesznikiem i że każda, każdy z nas potrzebuje łaski Bożej? Nie ma lepszych i gorszych w Kościele Jezusa. Nie ma ważniejszych i mniej ważnych, nie ma kapłanów i świeckich. Jeżeli są kapłani, to wszyscy nimi jesteśmy, jeżeli są świeccy, to wszyscy nimi też jesteśmy. I każda i każdy z nas ma ten sam dostęp do Boga.
Moi drodzy, dzisiejsza ewangelia uczy nas również, jak zdradliwa może być religijność. Jeżeli nie prowadzi ona do miłości, do łaski, to jest pustą i bezużyteczną przeszkodą, która nas oddziela od Boga. Jeżeli religijność sprawia, że czujemy się lepsi od innych, to właśnie zbłądziliśmy, to potrzebujemy nawrócenia, jak starszy brat marnotrawnego syna. Religijność, która nie głosi miłości Boga, jest naszym sposobem, byśmy zagłuszali własne sumienie i usprawiedliwiali samych siebie. Taka religijność nie przynosi Bogu chwały i jest zwyczajnie zwiedzeniem. Zazwyczaj religijni ludzie stawiają innym szereg wymagań, zamiast głosić Chrystusa. Moim zdaniem, wymagają od innych, aby stali się tacy, jak oni, zamiast zachęcać, by człowiek stawał się taki jak Jezusa. Dlatego tak mało w kościołach jest alternatywnej młodzieży, tak mało ludzi o odmiennych poglądach, tak mało artystów. A przecież różnorodność i bogactwo odmienności to dar od samego Boga.
Moi drodzy, nawrócenia potrzebuje każdy. Może czasem religijny człowiek bardziej, niż pospolity grzesznik, ponieważ sam się usprawiedliwia.
Ale jak w przypowieści o ojcu, który miał dwóch synów, okazuje on łaskę też starszemu,
Tylko czy starszy brat skorzysta z tej łaski nawrócenia?
Czy my skorzystamy?
Amen.