Teolożka feministyczna

teologiczne science-fiction czyli teoria bez doświadczenia

Rozważania polskich księży na temat roli kobiety w Kościele oraz wszelkie dywagacje, jakie czytałam na temat dlaczego akurat kobiety nie nadają się na duchownych bardzo często są „suchą” pozbawioną doświadczeń pustą paplaniną. Bowiem nie jest tak, że kobiety mogły się wykazać w roli duchownych i niestety się nie sprawdziły… Nie jest prawdą, że okazało się, że kobiety miały szczere chęci, ale niestety nie wyszło. Lub też nie jest tak, że kobietom się wydawało, ale niestety Bóg zesłał na nie pioruny i plagi, kiedy tylko stawały przy ołtarzu… Nie jest również prawdą, że kobiety „się pchały”, ale Bóg nie błogosławił…

Jest bowiem tak, że zanim kobiety podjęły próby, już je zdyskwalifikowano.

Jeżeli słyszę przeróżne argumenty na „nie” dla służby kobiet w Kościele, to pytam: a gdzie są te lata doświadczeń, prób, praktyk, gdzie te wieki historii, na przykładzie której moglibyśmy wysnuć jakieś poważne badania i potwierdzić swój negatywny punkt widzenia?

Takiej historii nie ma. Nie ma takiego doświadczenia. Pisze tutaj szczególnie o Polsce, bowiem na świecie kobiety są ordynowane od dwóch stuleci i jakoś sobie dobrze radzą.

Jest jeszcze inna strona medalu. Kobiety też tych przykładów w Polsce nie mają. Prowadzi to do często niepotrzebnych lęków, obaw (czy sobie poradzę, czy to właściwe, czy powinnam iść za powołaniem) oraz braku pozytywnych wzorców (jak się zachować, jak ubrać, jak kobiecość realizuje się w kapłaństwie?). Tak więc problem jest wielopłaszczyznowy tylko dlatego, że jedynie teoretyzujemy i prowadzimy dysputę bez oparcia na doświadczeniu. A właśnie samo doświadczenie jest zjawiskiem tak nieobliczalnym, że nie tylko na pewno nas zaskoczy, ale również nas zmieni, otworzy nowe pytania, zniweluje nasze obawy i zweryfikuje nasze wstępne założenia.

Tak więc doświadczenie powinno być jednym z naszych przewodników. Szukajmy go. Jeżeli nie w Polsce to chociażby za jej granicami! Mnie owe doświadczenie za polskimi granicami z kobietami księżmi/księżnymi? powaliło, zaskoczyło, zachęciło, zbudowało i zrewolucjonizowało egzystencjalnie. Czego i innym życzę!

ps. a ja doświadczenie pastorskie od lata 2010 zbieram na co dzień, zobaczymy co we mnie przemieni, na pewno się nim z Wami podzielę,

oto dowód na zdj 😉 :

10 komentarzy

  • monika

    W Kościele jest miejsce nie tylko dla teologii feministycznej, ale i feministek wszelkiej maści, ponieważ one też są Kościołem. To Duch Święty buduje Kościół, nie pani, ani ja. Skoro Bóg zbawia i powołuje kobiety, to jest dla każdej z nich miejsce w Kościele. Feministki są świetnymi egzegetkami, profesorkami zajmującymi się teologią, biblistyką i kochają Pismo Święte, ponieważ znajdują tam cudowne teksty, które każdej kobiecie dodadzą odwagi i pewności siebie. Proszę sobie poczytać jak w Nowym Testamencie Jezus spotyka kobiety, czy są bardziej „feministyczne” historie, niż te? Proszę pamiętać, że podstawowym założeniem feminizmu jest dowartościowanie wszystkiego, co wiąże się ze światem kobiet, czyli z połową ludzkości. Bóg Stwórca nie popełnił błędu stwarzając kobietę, więc doceńmy te wspaniałe dzieło. Jezus na pewno docenił. I w Nim kobiety znajdują siłę.

  • Agata

    W Kościele nie ma miejsc dla feministycznej ideologii ,lecz obowiązuje posłuszeństwo Bogu ,całkowite poddanie się Biblii. Nie trzeba być znawcą Bożego Słowa by wiedzieć , że jest to niewłaściwe.

  • Nathanael

    Taaak! Ciekawa dyskusja (sprzed prawie roku) na temat prawa kobiet do kapłaństwa w kościele (i jej praktyki). Ja bardziej się odniosę do wypowiedzi Pana Augustyna niż Pani Moniki

    Szanowny Panie Augustynie
    Chce Panu zwrócić uwagę że według samej Ewangelii, [W której – to nich Szanowny Pan sobie sam sprawdzi, bo chyba najwyraźniej jej nie czytał, skoro pominął ten, najistotniejszy fakt.] to mężczyznę Jezusa Chrystusa namaściła kobieta Maria Magdalena, ponoć osoba o niepewnej reputacji (nie będę na łamach tej polemiki tłumaczył tego zagadnienia, ponieważ może to być dla Pańskiego światopoglądu zbyt skomplikowane, a i nie ma tu dość miejsca na rozwiniecie tego tematu). Tylko tyle dodam że według samych Ewangelii Jezus wolał bardziej towarzystwo grzeszników i ladacznic – niż „strażników moralności”.
    I to przez namaszczenie (chrisma) stajemy się w pełni chrześcijanami (wbrew pozorom nie po przez chrzest (babtizen), ale to dyskusja na trochę inny temat. Nie mówiąc już o tym że w niektórych kręgach chrześcijańskich Marię Magdalenę określano mianem Apostołki Apostołów. To kobiety były pierwsze zwiastunami wiary w zmartwychwstanie. Jest dalej dość przykładów na znaczącą rolę kobiet w posłudze, także kapłańskiej i prorockiej we wczesnym kościele (eclezcji – czyt. wspólnocie) chrześcijańskim (/kiej). Dlatego to dyskusja z Pańskiej strony, na temat niedopuszczania kobiet do posługi kapłańskiej w kościele chrześcijańskim jest bezpodstawna. Pozdrawiam.

  • Augustyn

    Droga Moniko.

    Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Jest ona dość nieprzyjemna i niezwykle mało merytoryczna. Szczególnie zaskakuje mnie to biorąc pod uwagę pański związek z feminizmem, który zawsze był kierunkiem raczej nawołującym do nieagresywnego dyskursu publicznego nawet, jeśli kilkukrotnie pani prof. Środa i z dwa trzy razy Kazimiera Szczuka w telewizji odkrywały w trakcie dyskusji swoją agresję.

    1). Jeśli coś jest śmieszne to wyłącznie nakazywanie katolikowi posługiwać się terminologią niezgodną z dokumentami jego Kościoła. Ja nie nakazuję pani nazywać Kościoła Katolickiego w taki lub inny sposób. Wymienienie wszystkich Kościołów Wschodnich byłoby dość trudne, a nie chciałem pisać kopiując z Wikipedii. Chciałem również podać wspólnoty kościelne, które będą również z pani perspektywy wątpliwe. Dziwi mnie, że nie zrozumiała pani mojej intencji, ale gdybym chciał wszystko tłumaczyć słowo po słowie pisałbym taki komentarz przez pół godziny, albo i dłużej, a byłby on równie trudny jak Komentarza św. Tomasza do Ewangelii św. Jana.

    2). Nic nie wiem o możliwości znalezienia wszystkich herezji w Kościele katolickim. Nie słyszałem o żadnym katoliku adamicie, katoliku monarchianiście, katoliku tryteiście. Nie wiem skąd w takim razie ma pani taki pogląd.

    3). To, że duża część ludzi „widzi różne cuda”, których nie było jest czymś niezwiązanym z katolicyzmem. U Zielonoświątkowców wpada się w transy, hinduiści widzą rakszasów oraz światło bijące od guru. Twierdzą, że po dotknięciu przez guru np. przez miesiąc czuli w sobie „moc”. Są jeszcze bioenergoterapeuci, wróżki. Naprawdę związek takich zachowań z Kościołem Katolickim jest żaden.

    4). Wbrew pani sugestią znam Nowy Testament i nie ma w nim nic na temat ordynacji kobiet na kapłanów (prezbiter/starszy).

    5). Możliwe jest, że nieobecność kobiet w najwyższych funkcjach Kościoła (12 apostołów, prezbiterzy, biskupi) jest wynikiem tła kulturowego, lecz jest to jedynie hipoteza. Można ją przyjąć i ja rozumiem, że część Kościołów i wspólnot kościelnych je przyjęła, ale można ją również odrzucić twierdząc, że postawa Jezusa i apostołów była nawet nieracjonalnie nonkonformistyczna, co widać w słowie (rewolucyjna postawa) jaki pani użyła w stosunku do Ich postawy wobec kobiet.

    6). Wykluczenie z ordynowania ze względu na narodowość/rasę (obecne podziały w tej materii są nieadekwatne biorąc pod uwagę historię) byłoby w dużym stopniu bezsensowne, gdyż konwersja na judaizm nie była niemożliwa, a po niej byłbym już uważany za Żyda.

    7). Rzeczywiście Nowy Testament, jak i Stary Testament nie potępia niewolnictwa. Nie oznacza to, że my mamy go nie potępiać. Podobnie nie ma potępienia np. mobbing nie oznacza to że mamy go dokonywać. Kwestie nieustalone literalnie w Piśmie Świętym musimy jakoś sami rozważyć i możemy w różnych Kościołach i wspólnotach kościelnych dojść do odmiennych wniosków.

    8). Jeśli chodzi o kwestię nieomylności papieża polecam książkę Klausa Schatza (Prymat Papieski), która pokazuje jak przez lata kształtowała się idea, która od niedawna jest ogłoszona w oficjalnym dokumencie Kościoła katolickiego dogmatem.

    9). Roma locuta, causa finita jest znacznie starsza niż Pastor aeternus.

  • monika

    Dzięki bardzo za link. Zawsze to kolejny głos w dyskusji. Polecam wszystkim do poczytania 😉
    Postaram się za jakiś czas stworzyć taki spis linków do podobnych stron, bo pewnie nie jednej osobie by się przydały. Jest tych stron troszkę. Mało jedynie w naszym ojczystym języku (niestety). Pozdrawiam miło 😉

  • Armagh

    Przepraszam za brak polskich znakow. Od jakiegos czasu czytam Pani artykuly i chcialabym polecic strone Cheryl Schatz „Women in Ministry”. Od jakiegos czasu szukalam informacji na temat kobiet w sluzbie Bogu i informacje, na ktore natrafialam do tej pory zawieraly utarte schematyczne wypowiedzi komplementarian, ze kobiety nie moga bo sa wrazliwsze i latwiej je zwiesc, poza tym maja inne zadania zyciowe. Cheryl Schatz przez wiele lat nauczala bylych Swiadkow Jehowy, ktorzy wyszli z organizacji i nie mogli znalezc kosciola. Na swoim blogu z Biblia w reku polemizuje z opiniami dotyczacymi postrzegania roli kobiety w kosciele i w spoleczenstwie. Adres strony Cheryl Schatz: http://strivetoenter.com/wim/
    Pozdrawiam

  • monika

    Zamiast podawać przykłady do „wspólnot” wystarczyło wyliczyć kościoły, jakie krk toleruje w ramach swojego rozumienia Kościoła Powszechnego – miałbyś krótszą listę. Dla mnie i wielu ludzi innych tradycji chrześcijańskich jest to zwyczajnie śmieszne, żeby nie używać bardziej dobitnych określeń. Poza tym wszystkie te przejawy -powiedzmy: herezji- znajdziesz w łamach kościoła katolickiego, ba, nawet i lepsze i bardziej dobitne. To wiernym kościoła katolickiego wystarczy umyć okno nowym płynem do szyb, aby objawiła się na nim Maria… tutaj na pewno pisano obszerne wielotomowe dzieła na ten temat więc nie ma sensu podawać listy podobnych przykładów… chociaż, aby nie oczerniać akurat tego wyznania, to dodam, że socjologia religii opisuje te zjawiska jako typowe w naturze ludzkiej.
    Jeżeli chodzi o kobiety w PŚ to polecam lekturę najlepiej Nowego Testamentu, bardzo ciekawe – warto znać. Znajdziesz tam kobiety wymieniane w gronie apostołów oraz te, które prowadziły wspólnoty pierwszych chrześcijan. Poza tym argument, że kobiety nie były tak „zaangażowane” w roli przywódczej pierwszych chrześcijan, jest argumentem bardzo słabym. Wystarczy pochylić się odrobinę nad tematem historii i uwarunkowań kulturowych tamtych czasów. Osobiście uważam, że podejście do kobiet (nauczanie Chrystusa i apostołów, przekonania, wartości) i ich możliwości angażowania się za czasów apostolskich w pracę misyjną jest rewolucyjne w stosunku do ówczesnych standardów kulturowych.
    Jeżeli chodzi o „ciągłość tradycji” to pewnie cieszyłbyś się, aby następcami Piotra w Rzymie byli jedynie Żydzi. Pogan nie było w wieczerniku, więc nie powinni też sprawować sakramentów? A może powinniśmy wrócić do systemu niewolnictwa, którego NT nie krytykuje?

    Tradycja Apostolska to coś innego niż Depozyt Wiary Rzymsko?) Katolickiej choć fajnie, gdyby ją zawierał 😉 ale nie ma tutaj znaku równa się (=) Rzym dla mnie jest jednym z miejsc kształtowania się chrześcijaństwa, ale nie jedynym i co ważne – na pewno nie nieomylnym. Ale papież nieomylny jest od niedawna, więc to, co było wcześniej nie jest pewnie aż tak ważne, czyż nie?

    Ale jesteśmy z dwóch innych tradycji rozumienia Kościoła i wiary, więc Twoja Roma locuta, causa finita skomentuje moim credo: sola scriptura, sola fide, sola gratia, solus Christus, solum Verbum, jak i Ecclesia Reformata et Semper Reformanda – w mojej tradycji jest zawsze miejsce na dyskusję i dialog, jak i na reformę.

  • Augustyn

    „Wspólnoty kościelne”, to po prostu określenie szersze. Trudno nazwać dwa wyznania zupełnie odmienne od siebie uznać za będące tym samym Kościołem. Przykładem są szejkersi, którzy obok Jezusa za „manifestację Boga” uznali matkę Ann. Są całkiem parytetowi, nie mają sakramentów, nie trzymają się Pisma Świętego. Łączy ich z nami bardzo niewiele. Podobnie jest z np. mormonami, Kościołem Katolickim Mariawitów (Kościół Starokatolicki Mariawitów nie przeszedł, aż tak wielkiego odejścia od korzeni). Więc naprawdę nie ma potrzeby przypisywać „polityczne intencje” temu wyrażeniu. Mimo trudności akceptacji dla pewnych poglądów ich istnienie jest bardzo pożyteczne, dla społeczeństwa i z tylko z tego powodu różne podejście do ordynowania kobiet jest wartością dodaną. Oczywiście w PŚ nie ma literalnego zakazu, ale nie ma również kobiet w gronie apostołów, nie ma ich przy ustanawianiu sakramentów i następnie ich wykonywaniu. Idąc dalej wśród pierwszych chrześcijan nie ma takich kobiet (są jedynie diakonisy). Z tego powodu widać wyraźną ciągłość tradycji ich nieobecności na stanowiskach prezbiterów i biskupów. To jest bardzo mocna przesłanka, by nie ordynować kobiet na prezbiterów.

    Moje słowa dotyczą jedynie takiej formy dyskusji która miałaby na celu zniesienie/reinterpretację Tradycji Apostolskiej, czyli Depozytu Wiary Katolickiej, która została zamknięta w momencie, gdy Rzym przemówił.

    Roma locuta, causa finita

    Pozdrawiam. Z Panem Bogiem.

  • monika

    Pierwsze, co uderza w Twojej wypowiedzi to te „wspólnoty” – zbyt często ta terminologia i ten podział jest używany w politycznych intencjach różnych kościołów, co by innych z Kościoła Powszechnego wykluczyć. Więc radzę ostrożnie się wypowiadać w tej materii, bo nie wiem, czy jesteśmy jako ludzie powołani do tego, aby sądzić takie sprawy.

    Zmiana wyznania jest jakimś rozwiązaniem. Inni by powiedzieli nawet, że zmiana religii. Ale to droga dla obrażonych rewolucjonistów. Co zaś dla tych, którzy chcą własny kościół budować i reformować? Kościół nie jest instytucją czy urzędem, który gdy nam coś nie pasuje, wystarczy zwyczajnie zmienić na inną. Kościół to nie tylko duchowni czy teolodzy, świeccy są tak samo Kościołem (Duch Święty powołuje tak samo świeckich do służby i budowania Kościoła-zob. m.in. I Kor 12). Dlatego zawsze trzeba rozmawiać, zawsze istnieje dialog w samym Kościele. Taka postawa jest postawą odpowiedzialności za siebie i innych, którzy Kościół budują i współtworzą.

    Cytat JPII może i zadowala tych, którzy zmian nie chcą i czuja się dobrze w obecnych ramach kościoła rzymsko-katolickiego. Takich cytatów jest znacznie więcej. Jednak znam mnóstwo kobiet (z resztą nie tylko kobiet), które od wielu lat działają na rzecz zmian i możliwości ordynacji kobiet właśnie w krk. I choć nie jest to moje wyznanie, to wspieram je w tym, bo wiem, że nie da się w oparciu o Pismo Święte obronić twierdzenia, że duchowny stan jest jedynie dla mężczyzn, a poza tym kobiety są powoływane przez Boga i chcą w swoim kościele służyć.

    Na koniec: dyskutować jest zawsze o czym. Na tym polega też dyskurs teologiczny. Bóg dał nam nie tylko ręce do pracy, ale i umysł, byśmy go używali.
    Pozdrawiam 😉

  • Augustyn

    Jest chyba obecnie taka sytuacja w której są różne wspólnoty chrześcijańskie i różne wspólnoty kościelne. W Kościele katolickim są inne zasady niż w np. Cerkwi Prawosławnej, a jeszcze inne są u mariawitów, reformowanych, luteranów, czy kwakrów, oraz zielonoświątkowców.

    Nie widzę powodu dla którego należałoby zmieniać stanowisko jednej wspólnoty kościelnej, gdyż inne wspólnoty kościelne uważają to stanowisko za głupie, jeśli się uważa, że to stanowisko jest głupie należy po prostu zmienić wyznanie.

    „Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne.”

    Napisał papież Jan Paweł II w „Ordinatio Sacerdotalis”, więc naprawdę nie ma już o czym dyskutować.