Teolożka feministyczna

Powszechne kapłaństwo w teologii metodystycznej a ordynacja kobiet

Podstawą teologiczną w zagadnieniu ordynacji kobiet jest zasada powszechnego kapłaństwa, która jest wspólną teologiczną tradycją kościołów protestanckich. Co prawda Kościół rzymskokatolicki również uznaje powszechne kapłaństwo wszystkich wierzących[1], jednak w swojej dogmatyce wyróżnia również tzw. kapłaństwo urzędowe[2], przez które Chrystus nieustannie buduje i prowadzi swój Kościół. Dlatego przekazuje się je przez osobny sakrament, a mianowicie sakrament święceń[3]. Jedynie kapłaństwu urzędowemu przyznaje się działanie in persona Christi Capitis (w osobie Chrystusa-Głowy). Według deklaracji w sprawie możliwości dopuszczania kobiet do święceń kapłańskich Kongregacja Nauki Wiary z 15 października 1976 roku, brak „naturalnego podobieństwa”, które musi zachodzić między kapłanem a Chrystusem, wyklucza zeń kobiety ponieważ w Eucharystii należy w sposób sakramentalny wyrazić działanie Chrystusa, dlatego trzeba pamiętać o tym, że nie byłoby tego podobieństwa naturalnego, jakie powinno zachodzić między Chrystusem i Jego kapłanem, gdyby nie był on mężczyzną; w takiej sytuacji trudno byłoby dostrzec w kapłanie obraz Chrystusa. Chrystus bowiem był i pozostaje mężczyzną[4]. Mimo tak konkretnego stanowiska w sprawie ordynacji, teologia katolicka nie odpowiada na pytanie kobiet o „zbawczy sens” naturalnego podobieństwa mężczyzn do Chrystusa? Idąc bowiem tropem rozumowania Ojców Kościoła, wraz z zasadą, że to, czego Logos we Wcieleniu nie przyjął, nie może być zbawione[5] – pozostaje pytać: czy kobiety zostały odkupione? Tym samym „męski Chrystus” w tradycyjnym rozumieniu teologii katolickiej traci, zdaniem kobiet[6], uniwersalny charakter zbawczy. Dyskusja jest o tyle istotna, że właśnie chrystologia powinna być najpełniejszym symbolem wybawienia z wszelkich grzechów i zła w chrześcijaństwie, symbolem autentycznego człowieczeństwa, wypełnionych nadziei wszystkich jednostek.

Już sam ks. Marcin Luter sprzeciwiał się rzymskokatolickiemu rozumieniu kapłaństwa, jak pisze: Urojono sobie, jakoby papież, biskupi i księża, zakonnicy i zakonnice stanowili tak zwany stan duchowny, zaś książęta, panowie, rzemieślnicy i rolnicy mają być świeckim stanem. To, zaiste, jest osobliwym wynalazkiem. Niechaj jednak nikt tym się nie niepokoi, albowiem w rzeczywistości wszyscy chrześcijanie są duchownym stanem, a nie ma między nimi różnicy oprócz różnicy powołania. My wszyscy mamy jeden chrzest i jedną wiarę, a te nas wszystkich czynią duchownymi. Że zaś papież albo biskup olejkiem świętym pomazuje, ordynuje i wyświęca, to jest to pewien obrządek, ale to jeszcze nie czyni człowieka duchownym. Owszem, my wszyscy przez chrzest do stanu duchownego powołani jesteśmy, jak powiada św. Piotr: „Wy jesteście królewskim kapłaństwem” (1 P 2, 9)[7].

Jak twierdzi prof. A. Skevington Wood, ks. Jan Wesley w swoim nauczaniu bardziej skupiał się na rozróżnieniu między chrześcijanami prawdziwie wierzącymi, a „nominalnymi” niżeli na rozróżnieniu pomiędzy duchownymi a świeckimi. Według ks. Jana Wesleya wszyscy wierzący powołani są do kapłaństwa, o jakim mówi Nowy Testament[8]. Praktycznym wyrazem tych przekonań był brak nacisku na instytucjonalizację ruchu metodystycznego w jego początkach, co zaowocowało w dalszych latach poważnym brakiem ordynowanych duchownych[9]. Początki ruchu metodystycznego otworzyły możliwości na zaangażowanie kobiet w ramach nowej duchowości. Ich gorliwa służba w działalności społecznej, stopniowo poszerzała się o działalność duszpasterską, aż wreszcie i kaznodziejską. Pierwszą metodystką, która publicznie nauczała była Sara Crosby[10], na co dzień kierująca sierocińcem w Leytonstone. Ks. Jan Wesley odniósł się ok. 1761 roku do jej służby dosyć powściągliwie, choć przyznał, że „zupełnie nie wierzę, aby pani w czymkolwiek przekroczyła prawo”[11]. Pierwszą ordynowaną metodystką na urząd diakon była w roku 1866 Helenor M. Davisson w The North Indiana Conference of the Methodist Protestant Church, a na urząd prezbitera – Maggie Ritchie Elliott, która w 1877 roku została duchowną Missouri Methodist Protestant Church[12].

Dyscyplina Zjednoczonego Kościoła Metodystycznego jasno wypowiada się, że istnieje jedność służby w Chrystusie, chociaż istnieją różne powołania, dary i łaski (Ef 4,4-16). (…) Żadna ze służb nie jest podporządkowana innej[13]. Tradycja Zjednoczonego Metodyzmu uznaje, że osoby świeckie jak i osoby duchowne, otrzymały dar i powołanie od Boga, by kierować Kościołem. Służebne przywództwo tych osób jest zasadnicze dla misji i posługi wspólnot[14]. W Zjednoczonym Kościele Metodystycznym znajdują się ci, którzy są powołani do służebnego przywództwa, zarówno świeccy jak i ordynowani. Powołania te są udokumentowane przez specjalne dary, dowody łaski Bożej oraz obietnicę użyteczności. Boże powołanie do służebnego przywództwa jest wewnętrzne, ponieważ trafia do poszczególnej osoby, oraz zewnętrzne przez wnikliwość i uprawomocnienie Kościoła[15].

Kościół metodystyczny w swoim rozumieniu „powszechności kapłaństwa” stara się iść krok dalej, być może (?) by nie zostawiać przestrzeni na domysły. W Księdze Dyscypliny paragraf 140 podkreśla inkluzywność Kościoła, w jego samo rozumieniu powołania od Boga. Włączenie wszystkich oznacza otwartość, przyjęcie oraz wsparcie, które umożliwia wszystkim ludziom uczestnictwo z życiu Kościoła, społeczności i świata. Dlatego włączenie wszystkich jest zaprzeczeniem wszelakich przejawów dyskryminacji. (…) W Zjednoczonym Kościele Metodystycznym otwartość oznacza wolność do całkowitego włączenia wszystkich osób, które spełniają kryteria Księgi Dyscypliny Zjednoczonego Kościoła, do członkostwa i przywództwa[16].

Chrześcijaństwo religią społeczną

Ks. Jan Wesley rozumiał chrześcijaństwo jako religię społeczną[17], dlatego teologia metodystyczna, jak i wszelkie działania Kościoła (kulturalne, liturgizne, społeczne, charytatywne) mają cel przemiany społeczeństwa. Ordynacja kobiet w metodyzmie ma więc wymiar nie tylko przekonań teologicznych, co również cel społeczny, którym jest promocja roli kobiet w społeczeństwie, jaka dokonała się po wiekach nierównouprawnienia[18]. Zgodnie z zasadami Socjalnymi Zjednoczonego Kościoła Metodystycznego mężczyzna i kobieta mają jednakową wartość w oczach Bożych. Metodyści odrzucają błędne przekonanie o wyższości jednej płci nad drugą, tak samo jak tzw. „walkę płci”, czy też przekonanie, że jedna płeć może zyskać miłość, władzę, szacunek jedynie kosztem drugiej płci[19]. Ponad to, Kościół metodystyczny wzywa do poczynienia wszelkich kroków w kierunku wyeliminowania stereotypów związanych z rolą płci w obrazie i praktyce życia rodzinnego oraz wszelkich aspektach aktywności, tak zawodowej, jak i opartej na wolontariacie, na polu kościelnym i społecznym. Uznajemy prawo kobiet do równego traktowania w dziedzinie zatrudnienia, odpowiedzialności, awansu i wynagrodzenia. Uznajemy potrzebę obecności kobiet na stanowiskach decyzyjnych na każdym szczeblu Kościoła czy społeczeństwa oraz zachęcamy instytucje do zagwarantowania ich obecności poprzez odpowiednią politykę zatrudnienia i rekrutacji. Wspieramy akcję afirmatywną jako jeden ze sposobów zwalczania nierówności i praktyk dyskryminacyjnych w naszym Kościele i społeczeństwie[20].

[1] Por. Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994, [1546] s. 367.

[2] Por. Tamże, [1547].

[3] Tamże.

[4] Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o dopuszczeniu kobiet do kapłaństwa urzędowego „Inter insigniores” (1976), w: W trosce o pełnię wiary. Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1966-1994, [red. J. Królikowski, Z. Zimowski], Tarnów 1995, ss. 110-122.

[5] Chodzi m.in. o słowa św. Ireneusza, że „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem”, por. W. Hryniewicz, Teologia prawosławna o przebóstwieniu człowieka, w: W. Granat, Ku człowiekowi i Bogu w Chrystusie, t.1, Lublin 1972, s. 409.

[6] Dyskusja od ponad 40 lat toczy się w ramach teologii katolickiej, szerzej por.: R. Radford Ruether, The Liberation of Christology from Patriarchy, „Religion and Intellectual Life”, nr 3, Spr. 1985.

[7] M. Luter, Pismo do chrześcijańskiej szlachty narodu niemieckiego o poprawie stanów chrześcijańskich, www.luter2017.pl dostęp z dn.10.05.2017.

[8] Por. A. Skevington Wood, The Priesthood of all Believers. The Practical Expression of the Principle in Wesley’s Methodism, https://biblicalstudies.org.uk/, dostęp z dn. 10.05.2017.

[9] Por. Tamże.

[10] M. Lalievre, Jan Wesley. Jego życie i dzieło, Warszawa 2006, s. 275.

[11] Tamże, s. 276.

[12] http://www.gbhem.org/clergy/clergywomen/history, dostęp z  dnia 10.05.2017.

[13] The Book of Discipline of the United Methodist Church,  Nashville 2012, [§131], s.96.

[14] Tamże, [§134], s. 97.

[15] Tamże, [§138], s. 98.

[16] Tamże, [§140], s. 99.

[17] Zob. Por. J. Wesley, Poucz mnie o tym, czego nie wiem. Zbiór kazań, Pielgrzym Polski, Warszawa 2001, s. 281.

[18] Por. P. Kantyka, Ku wspólnemu rozumieniu Kościoła. Eklezjologia dialogu katolicko-metodystycznego, Lublin 2008, s. 171, za: R.E. Davies, What Methodists Believe, s. 41.

[19] Por. Zasady Socjalne Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego, Warszawa 2015, ss. 16-17.

[20] Tamże, s. 25.

3 komentarze

  • Kazimierz

    Św. Tomasz z Akwinu pozostając obrońcą teologii katolickiej, nie pisał w szczególności o teologii feministycznej, gdyż czasy były takie, że miał o wiele poważniejszy problem na głowie. Podczas niewoli awiniońskiej papież Jan XXII w XIV w. głosił w swoich kazaniach jedynie prywatny pogląd teologiczny jakoby dusze zmarłych oczekiwały zbawienia wiecznego do czasu końca świata. W kontekście spraw kobiet był to także wątek teologii feministycznej. Dziś możemy stwierdzić, że ów papież wyprzedził czasy, w których żył i dlatego nie mógł być zrozumiany w swoim środowisku. Pogląd papieża Jana XXII nie został uznany za oficjalne nauczanie Kościoła Katolickiego na zasadzie nieomylności urzędu, gdyż uważano, że była to herezja katarska, która przeniknęła ówczesny Kościół Katolicki. Przeciwstawił się owej herezji św. Tomasz z Akwinu, którego poglądy były akurat na czasie. Pamiętać jednak należy, że niewola awiniońska uzależniła francuskich papieży od bieżącej polityki państwa francuskiego owych czasów i dlatego też papież nie mógł przebić się ze swoimi poglądami w tamtym otoczeniu. Tutaj dostrzec powinniśmy fakt, że nie można tak od razu odchodzić od poglądów św. Tomasza z Akwinu, gdyż przez wiele lat w świadomości wierzących i oddanych Kościołowi Katolików herezja była zawsze była uznawana za herezję, która oddala człowieka od ducha Pisma św. Na podstawie nauki o Łasce Bożej uznano bowiem, że nieśmiertelna dusza człowieka zaraz po śmierci może osiągnąć zbawienie będąc oczyszczona z grzechów co może dotyczyć zarówno kobiet jak i mężczyzn, co wiąże się także z teologią feministyczną. Tak więc dopiero od czasów Reformacji można było rozwijać te poglądy, które znane były już wcześnie papieżowi Janowi XXII, choć dzisiaj nikt już o tym nie pamięta.

  • Kazimierz

    W artykule pojawiła się pewna nieścisłość. W języku niemieckim zazwyczaj do ewangelickiego pastora mówiło się per „Panie Pastorze”. Dopiero po II Soborze Watykańskim powstało raczej grzecznościowe powiedzenie „Ksiądz Pastor”, czy ksiądz wyznania prawosławnego. Jednak wielu dodaje, że pastorzy nie są księżmi, gdyż istnieje problematyka nie uznawania przez nich realnej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie według nauki katolickiej. Sprawa może być prawdopodobnie postawiona następująco: pastor uznaje katolicką naukę o Najświętszym Sakramencie z równoczesnym uznaniem pastora jako księdza. Stąd obecnie pisanie per „ks. Jan Wesley” jest nadinterpretacją, gdyż zapewne osoba będąc Metodystą nie mogła być w owym czasach uznana za kapłana w sensie katolickim. Powinno być napisane w artykule pastor Jan Wesley.

    _______________
    odpowiedź Moniki Zuber:
    Proszę Pana, ma Pan poważne braki w wiedzy nt. protestantyzmu, ponieważ to nie język niemiecki decyduje o teologii i nomenklaturze językowej ewangelików (prawosłanych tym bardziej). Określenie „ksiądź” czy „pastor” jest regulowane przez poszczególne kościoły protestanckie własnym prawem wyznaniowym opartym na konkretnej tradycji teologicznej oraz zwyczajach danego wyznania. Sobór watykański nic nie ma do powiedzenia w tej kwestii ponieważ stworzył dokumenty, które dotyczą jedynie kościoła rzymskiego. Protestanci mogą z tymi dokumentami dyskutować, ale ogólnie się nimi mniej lub bardzie nie przejmują, bo to inna tradycja i inna instytucja.
    „Kapłan” w teologii protestanckiej związany jest z powszechnym kapłaństwem, które dostępne jest każdemu wierzącemu. Określanie te nie jest więc typowo kojrzone z urzędem księdza/pastra/duchownego. Podkreśla się zaś jego znaczenie w chrystologii.
    Innym zupełnie tematem (który nie jest związany z nazewnictwem osób duchownych) jest kwestia realnej, duchowej lub symbolicznej obecności Chrystusa w eucharystii. W prostestantyzmie, który bogaty jest w różne tradycje znajdzie pan bardzo różne poglądy na ten temat. Pewnie żaden kościół prostestancki nie uznaje transubstancjacji, co nie znaczy, że nie uznają one realnej obecności Chrystusa. Tutaj proszę sięgnąć do publikacji teologicznych, zamiast polegać na własnych domysłach.
    „Ks. Jan Wesley” jest jak najbardziej poprawnym określeniem, ponieważ był on duchownym kościoła anglikańskiego, który to używa tego nazewnictwa wobec swoich ordynowanych duchownych.

  • Kazimierz

    Bardzo dobrze, że poruszony został problem powszechności kapłaństwa. Zasada powszechności kapłaństwa istnieje w całym chrześcijaństwie, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę w codziennym życiu. Sprawa dotyczy zarówno mężczyzn jak i kobiet. Zwróćmy uwagę, że umierające dziecko może ochrzcić na przykład pielęgniarka i ten chrzest z punktu widzenia wiary będzie ważny. Każdy z wierzących ma wręcz obowiązek moralny zawołać kapłana do osoby umierającej na przykład w przypadku wypadku samochodowego i ten uczynek może być zbawienny dla osoby w ostatniej chwili jej życia. Prawdą jest, że chrześcijaństwo jest religią społeczną, jak zaznaczyła Szanowna Pani w swoich rozważaniach. Jedna z pieśni religijnych posiada tytuł: „Gdyby Pan nam nie dał chleba”. Zastanówmy się co by się stało, gdyby rzeczywiście Pan nam nie dał chleba, gdyby nie niósł krzyża i na nim nie umarł, gdyby nie zmartwychwstał – po prostu nie mógłbyś wiecznie żyć. Stąd jest tutaj zawarta nadzieja dla każdego wierzącego, ale i dla całej społeczności kościelnej na życie w społeczności niebiańskiej – nasza wspólna ojczyzna jest przecież w niebie! W. A. Mozart w swoim Requiem ukazał jednak pewien niepokój moralny w momencie związania się z ideami przeciwnymi chrześcijaństwu w kontekście spraw wiecznych, pozostając nadal dzieckiem Bożym. Piękna pieśń „Ciągły niepokój na świecie, wojny i wojny bez końca” [„Unfriede herrscht auf der Erde”] wyszła na przeciw tej kwestii w kontekście ostatecznego zaufania Panu Bogu. Podsumujmy: w wielu Kościołach chrześcijańskich istnieje przekonanie, że tylko osoby dorosłe są świadome przyjęcia sakramentu chrztu św. Skoro my wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, to także dzieci mają prawo dostąpić tej zbawiennej łaski, szczególnie w czasach gdy nikt z nas nie zna ani dnia, ani godziny… Serdecznie Panią pozdrawiam.