Teolożka feministyczna

niewinne pytanie

Wczoraj byłam na spotkaniu organizowanym dla różnych Kościołów oraz związków wyznaniowych przez minister Radziszewską {minister ds. równego traktowania}. Pod koniec spotkania była dyskusja na jaki temat ma się odbyć kolejne spotkanie. Pani minister zaproponowała by porozmawiać, co jako różne Kościoły możemy wspólnie zdziałać na rzecz równego traktowania kobiet i mężczyzn w naszym kraju. Powiedziała to z nieukrywanym entuzjazmem i niewinnością osoby, która najwyraźniej mało ma do czynienia ze środowiskiem duchownych i teologów.

Powstrzymywałam się by nagle nie parsknąć ze śmiechu w tym zacnym towarzystwie. Cała bowiem sytuacja i te na wskroś proste i urocze pytanie spowodowały konsternację. Część osób zaczęło się szyderczo uśmiechać, część pod nosem coś komentować, a ktoś nawet odważył się publicznie wyjaśnić Pani minister, że Kościoły są środowiskiem hierarchicznym i szowinistycznym. Od razu pojawiła się dyskusja o ordynacji kobiet między przedstawicielami różnych wyznań. Pani minister jednak oświadczyła szybko, że nie chce się mieszać w sprawy instytucjonalne poszczególnych Kościołów, lecz coś zrobić dla Polek w tym temacie (dla Polaków też). Zgodzono się wstępnie na taki temat.

Wracając ze spotkania śmiałam się w duszy do rozpuku!

Ot i mamy pewien paradoks. Chrześcijaństwo bowiem przez wieki głosiło i walczyło o prawa człowieka. Nie bez błędów i podziałów, oczywiście (jak chociażby w temacie  rasizmu i niewolnictwa).

Oczywiście temat równouprawnienia/równego traktowania kobiet i mężczyzn jest tematem daleko szerszym, niż jedynie temat ordynacji, czy hierarchii w Kościele. Chociaż uważam, że Kościoły mentalnie „uczą”/przekazują pewne treści już poprzez własny system zarządzania Kościołem, podejściem do zaangażowania osób tzw. świeckich, czy też tworzeniem pewnej perspektywy rozwoju/kształcenia/zaangażowania dostępnej zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet.

Toteż dyskusja o tym, jak Kościół ma społecznie oddziaływać na swoich wiernych w temacie kształtowania postaw równouprawnienia jest, w moim rozumieniu, pewnego rodzaju schizofrenią. Pasuje wtedy bowiem do wersetu z Ewangelii Łukasza 6,42: Jak możesz mówić swemu bratu: Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku, gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata. Niemniej niech ten stan „schizofrenii” prowadzi do zdrowienia, do refleksji i zmiany postaw! Tak więc chwilowy dysonans (przekazywanych treści a postaw mentalnych) może skłonić do przemian i prowadzić do normalności. Oby!

Tak więc, świeckie państwo wyprzedza polskie Kościoły w trosce o równe traktowanie kobiet i mężczyzn. Może nawet czegoś nauczy? Zobaczymy. Następne spotkanie na pewno będzie burzliwe i ciekawe (choć to pewnie za mało powiedziane).

😉

2 komentarze

  • Kazimierz

    W poprzednim systemie, a było to około 1985 r., jak pokazywał nam Dziennik Telewizyjny, przed ówczesnym Sejmem demonstrowała bardzo, naprawdę bardzo mała grupka wyznaniowa. Jej nazwa z biegiem czasu uszła już mojej uwadze. Wszystkich członków było około 20, w tym starszy już wiekiem dziadek z dwoma laskami, z wyglądu bardzo cierpiący i młoda pani w wieku około 20-21 lat. Ci ludzie protestowali z transparentami w rękach, pragnąc równouprawnienia z Kościołem Katolickim. Chodziło o to, by Kościół Katolicki traktował tę organizację religijną na równi z sobą. Ówczesne media potraktowały sprawę z politowaniem i to bardzo wielkim, na zasadzie starego rzymskiego powiedzenia: mierz człowieku siły na zamiary. Rozumiem fakt, że człowiek powinien być traktowany z należnym mu szacunkiem. Czy jednak szeregowiec może mierzyć się rangą z generałem?… Myślę, że odpowiedź pozostaje zbyteczna. A poza tym: dzisiaj jakże często ten świecki świat poucza nas ludzi religijnych o równouprawnieniu, także tym religijnym, gdy w poprzednim systemie wiele Kościołów było traktowanych jak zło konieczne. Ileż to ludzi za swoje przekonania religijne było traktowanych jak wrogowie ówczesnej świeckiej socjalistycznej propagandy. Komuna mówiąc o równości klasowej sama była daleka od sprawiedliwego oceniania wielu porządnych i uczciwych osób.